wtorek, 11 lutego 2014

Notka od Loli.

Emm...
No więc hej.
Tak, wiem, dawno nas tu nie było i na maksa zaniedbałyśmy bloga, ale...
Straciłyśmy całkowicie wenę, przynajmniej ja. Nie wiem, co dalej będzie z tym opowiadaniem, może jeszcze da się coś wykrzesać i jakoś się to rozwinie, ale poważnie... Zazwyczaj to ja się denerwuję, gdy na jakimś blogu, który mi cholernie przypadł do gustu, autorka długo nie dodaje rozdziału. Ale, bitch please, czy to opowiadanie jest takie fascynujące?! XD
Btw, dziękujemy za wszystkie komentarze <3 nawet się nie spodziewałyśmy, że na tego bloga wciąż ktoś wchodzi, to miłe :)
I przepraszamy ;c
I taka krótka wiadomość dla kochanej looooolz - usunęłam opowiadanie z wattpada, bo koleżanki mnie na nim znalazły, a właśnie tego nie chciałam ;/ ale cały czas mam je na kompie :)
Gabi nic nie wie o tej notce, mam nadzieję, że mnie nie zabije o.O












P.s. Może niedługo pojawi się tu nowy rozdział, ale NICZEGO NIE OBIECUJĘ ;) 3MAJCIE SIĘ :)

wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 5

Byłam niemalże pewna, że wracamy do domu, albo że znowu chce na mnie nakrzyczeć. Ostatni raz odwróciłam się w stronę boksu i rzuciłam Luke'owi przepraszające spojrzenie. On jako jedyny wydawał się być normalny z tego towarzystwa.
Niall prowadził mnie na środek parkietu. Odwrócił się ku mnie i posłał słaby uśmiech. Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie.
- Pewnie ci się nudzi - powiedział ustami muskając płatek mojego ucha.
Zachowywał się tak, jak na naszej randce. Wróciłam do niej wspomnieniami, a obraz przesunął mi się przed oczami, jak ulubiona kreskówka, którą pamięta się od dzieciństwa.
- Troszeczkę - powiedziałam. Wiedziałam, że stąpałam po cienkim lodzie i jeden zły ruch mógł spowodować wypadek. Niall za sekundę mógł się stać wściekłym, bezlitosnym szmaciarzem. Nie chciałam, aby wściekał się na mnie o byle co.
- Wytrzymasz jeszcze trochę? Niedługo wracamy - mruknął mi do ucha i objął ramionami w talii.
Przytaknęłam. To było co najmniej dziwne. Przez chwilę wydawało mi się, że ten uroczy Niall, który zniknął dwa dni temu nagle powrócił.
Delikatnie odwrócił mnie tak, że moje plecy przylgnęły do jego twardego torsu. Ręce zwinnie, ale delikatnie owinął swoje dłonie wokół mojego pasa całkowicie zmniejszając dystans, jaki pozostał jeszcze pomiędzy nami. Oddech miałam nierównomierny. Miałam wrażenie, jakby to zupełnie inna osoba obejmowała mnie od tyłu. Jakby to nie ten wybuchowy blondyn, który z dnia na dzień odebrał mi moją wolność.
Powoli wprawiał moje biodra w ruch. Nawet nie miałam ochoty myśleć, dlaczego stałam się wobec niego taka uległa, on pewnie też był zaskoczony, że go od siebie nie odsunęłam. W tamtej chwili miałam pewność, że przy ludziach nie może mnie skrzywdzić.
- Lily... Proszę cię, nie rozmawiaj z moimi znajomymi - wyszeptał mi do ucha Niall zostawiając miękki pocałunek u podstawy mojej szyi.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona a do mojej podświadomości nasunęło się tysiące powodów, dla których miałabym z nimi nie rozmawiać. Przede wszystkim pewnie dlatego, że powiedziałabym coś, czego nie powinnam.
- Po prostu tego nie rób... Oni... Nie są w twoim typie - powiedział łagodnie nie przestając kołysać naszymi ciałami.
- Jak to ''nie w moim typie''? - zapytałam już trochę poirytowana, chociaż wiedziałam, że nie powinnam była okazywać przy nim żadnej złości, bo to tylko pogarsza sytuację.
- Ty jesteś delikatna, a oni... Mogliby cię skrzywdzić - wymruczał i ponownie pocałował mnie w szyję.
Fala ciepła przepływała przez moje ciało i na okrągło powracała. Moje serce ustaliło sobie swój własny rytm, kiedy Niall powoli przesuwał pocałunkami po całej długości mojej szyi.
- Jesteś piękna, Angel - wyszeptał.
Jedyne, co mogłam poczuć, to jak miękną mi nogi. Miałam przeczucie, że jeśli nie przestanie tak robić to za niedługo zemdleję. Odchyliłam swoją głowę i oparłam ją na ramieniu blondyna. Kątem oka dostrzegałam wielu ludzi, którzy się na nas patrzyli.
- Jest tyle rzeczy, które chcę z tobą zrobić - wymruczał, a w sposób, jaki to wypowiadał nie powodował u mnie strachu - wręcz przeciwnie.
Pewnie gdyby teraz zaciągnął by mnie gdzieś na pobocze nadal szepcząc tego typu słowa nie opierałabym się mu, gdyby chciał mnie pieprzyć. Poza tym - jeden raz. I by odpuścił. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Jego pocałunki sunęły wzdłuż mojej szyi wprost do mojego czułego miejsca za uchem. Kiedy poczułam w tym miejscu jego usta, z moich wydobył się niekontrolowany jęk.
Poczułam lekką wibrację co oznaczało, że chłopak się zaśmiał. Jego oddech był taki ciepły..
-Lily.. Jeśli teraz nie przestane, później nic nie powstrzyma mnie przed pieprzeniem cię tu i teraz.-wyszeptał mi do ucha uwodzicielskim tonem.
Szybko wybudziłam się z tego transu i odpychając lekko chłopaka, stanęłam naprzeciwko niego.
Na jego ustach widniał szeroki, piękny uśmiech, który tak uwielbiałam..
Czekaj.. Uwielbiałam?! Co ja gadam?!
Ehh.. Taka prawda.
-Choć, powinniśmy już do nich wrócić.- powiedział chłopak, lekko nachylając się do mnie i cmokając w policzek.
-Tak, chodźmy.-odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
Ruszyliśmy w kierunku boksu, gdzie czekała na nas grupka znajomych Nialla. Kiedy weszliśmy do środka wszyscy byli pogrążeni w rozmowach.
Niall usiadł na kanapie, obok ciemnowłosej dziewczyny, której imię nie było mi znane. Chłopak złapał mnie za biodra,  po czym przyciągnął do siebie, na skutek czego wylądowałam na jego kolanach.
Wszystkie moje mięśnie się napięły. Nie czułam się zbyt komfortowo.
Blondyn nadal trzymał ręce na moich bokach. Przyciągnął mnie jeszcze bardzie do swojego torsu i szepnął do ucha.
-Rozluźnij się, angel. Ze mną zawsze jesteś bezpieczna.
Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie. A mięśnie mimowolnie rozluźniły.
Czyżby Niall, którego poznałam, wrócił? Nie jestem pewna, czas pokaże.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny siedzącej obok nas.
-Hej, Lily. Nie byłam na początku zbyt miła. Bardzo przepraszam. Jestem Victoria. Mam nadzieje, że jednak się zaprzyjaźnimy.
Ze zdziwienia otworzyłam szeroko oczy. Czy ona zaproponowała mi przyjaźń? Woow.
-Taak. Nic nie szkodzi i też mam nadzieje, że się zaprzyjaźnimy.-uśmiechnęłam się i o dziwno był to szczery uśmiech.
-To świetnie!-dziewczyna, aż podskoczyła z radości.-Idziemy na parkiet, dziewczyno!-krzyknęła uradowana.
Uścisk na moich biodrach się zacieśnił, przez co zauważyłam,że Niallowi się ten pomysł nie spodobał.
Victoria, najwyraźniej to zauważyła i klepnęła chłopaka w ramię i się zaśmiała.
-Nooo, Horan! Nie bądź taki nadopiekuńczy! Daj dziewczynie żyć!
-Victoria.-powiedział Niall ostrzegawczym tonem.
-Ojojoj. Tatuśku.-parsknęła dziewczyna.- Zaopiekuje się nią!
Uścisk trochę zelżał, a niebieskooki pochylił się do mojego ucha i wychrypiał.
-Uważaj na siebie. I pamiętaj o jednym. JESTEŚ MOJA.
Lekko skinęłam głową. Spojrzałam na roześmianą dziewczynę i dałam jej znak, że możemy iść.
Ruszyłyśmy w głąb klubu. Muzyka dudniła mi w uszach. Podeszłyśmy do baru, usiadłyśmy na stołkach i zamówiłyśmy drinki.
-Wiedzę, że Horanowi zależy na tobie. Jakaś nowość.-powiedziała Victoria lustrując mnie wzrokiem.
-Emm. Nie wiem. A to dziwne, że jest opiekuńczy?-wydukałam.
-Zasadniczo, tak. Raczej gustuje w zabawkach na jedną noc.
Ehh.. Jakbym nie wiedziała.
-Ale nie będę ci prawić morałów! Jesteśmy tu po to, żeby się bawić!-krzyknęła uradowana.
-No,oczywiście.-zaśmiałam się.
Wypiłyśmy jeszcze po kilka drinków i ruszyłyśmy na parkiet. Muzyka dudniła w mojej głowie uciszając wszystkie moje myśli.
Victoria wzięła mnie za rękę i pociągnęła na sam środek parkietu, gdzie zaczęłyśmy ruszać naszymi ciałami w rytm klubowej piosenki.
Alkohol, który wypiłam ułatwił mi trochę sprawę i nie krępowałam się tańczyć, tak jak zazwyczaj.
Poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się w koło, ale nie zauważyłam nic niepokojącego. Kiedy odwróciłam się do koleżanki, jej już tam nie było. ŚWIETNI.
Lustrowałam wzrokiem cały klub, lecz nigdzie jej nie zobaczyłam.
Dobra, znajdzie się.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i odwraca twarzą do siebie.
Przede mną stał wysoki, muskularny chłopak. Muszę przyznać, że był przystojny. Jego ciemne włosy były ułożone w artystyczny nieład. A oczy. Zielone oczy, miały w sobie jakiś blask. Lecz były one nieporównywalne z pięknymi, błękitnymi tęczówkami Nialla.
-Hej, piękna. Jestem Mark. A ty?
-Emm. Lily.-odpowiedziałam niepewnie.
-Może zatańczymy.-powiedział, łapiąc mnie za biodra.
-Nie, przepraszam. Muszę już iść.-powiedziałam to, próbując wyrwać się z jego uścisku. Lecz nie dawał za wygraną i trzymał mnie mocno przy sobie.
-Nie pytałem cię o zdanie, szmato.-syknął prosto do mojego ucha, przygryzając płatek mojego ucha.
-Zostaw mnie!!-krzyknęłam.
-Zamknij się! Spodobałaś mi się. I zamierzam cię wykorzystać w każdy możliwy sposób. -syknął, po czym zaatakował pocałunkami moją szyje, przyciągając mnie bardziej do siebie.
W moich oczach zebrały się łzy i z ledwością powstrzymałam łkanie.
Jak widać wygląd to nie wszystko...
Nagle jakieś silne ręce odciągnęły ode mnie chłopaka.
Chwała za to...
Ale gdy przyjrzałam się całej sytuacji rozgrywającej się na moich oczach, zamarłam.
Niall okładał pięściami, Marka leżącego we krwi na podłodze.
Blondyn raz po raz uderzał już prawie nieprzytomnego szatyna.
Byłam przerażona. Nie wiedziałam co robić. O pomoc nie warto prosić, bo ludzie w ogóle nie zwracają uwagi na scenę rozgrywającą się na środku parkietu.
-Niaaall!!-krzyknęłam, krztusząc się własnymi łzami.
Blondyn nie zareagował.
Obraz zamazywał mi się przez łzy gromadzące się w oczach.
Podbiegłam do chłopaka, złapałam go za ramie i próbowałam odciągnąć.
Na marne..
-Niall. Proszę, proszę, przestań- łkałam.
-Zostaw mnie, Lily! Zabije skurwysyna!-krzyknął wściekły Niall.
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Niall! Ja się boje! Ja się boje ciebie!-krzyknęłam..
Blondyn jak na zawołanie, wstał i zaczął iść w moją stronę. Ja instynktownie się cofałam.
-Lily, proszę. Nie bój się.-błagał.
Nie odezwałam się. Stanęłam w miejscu, ze spuszczoną głową i łkałam.
Niall powoli podszedł do mnie i objął mnie swoimi silnymi ramionami,pocieszająco głaszcząc po plecach.
Najwyraźniej pomogło, po po jakimś czasie mój oddech wrócił do normy. Spojrzałam na Niall, który lekko się do mnie uśmiechnął.
-Już w porządku, angel?-spytał
-Tak, ze mną, raczej, tak. Gorzej z nim-powiedziałam wskazując na leżące ciało chłopaka.
Blondyn spiął się, po czym chłodno odpowiedział.
-Jemu nic nie będzie. Chodźmy już.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
Niall, zręcznie omijał wszystkie samochody na parkingu, aż doszliśmy do jego. Otworzył mi drzwi, a ja mało zgrabnie wgramoliłam się do środka, na co chłopak się zaśmiał.
Wsiadł na miejsce kierowcy i ruszył wzdłuż ulicy.

____________________________________________________________________________
HEJCIAAA :3

Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział, ale rozumiecie, święta i wgl.
Wiem, że rozdział beznadziejny, ale cóż. Ada napisze lepszy <3333

I chciałabym wam życzyć wspaniałego sylwestra!! 
Nie upijcie się za bardzo xD
I powodzenia w Nowym Roku 2014!!

Coś od Loli : Hej Miśki ! Szczęśliwego Nowego Roku i pijanego sylwka!
Podzieliłyśmy się rozdziałem, połowę napisałam ja, a połowę Gabrysia. Liczymy na komentarze i kochamy was bardzo!!! <33










czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 4.

Będąc już pewien, że Lily zasnęła, wróciłem do salonu i wyłączyłem telewizor. Wyciągnąłem butelkę z barku - już nie patrzyłem jakim, nie obchodziło mnie to - i nawet nie dbając o to, aby wlać go w jakieś naczynie, uniosłem butelkę do ust i pozwoliłem, aby paląca ciecz spływała po moim gardle.
Lily wkurwiała mnie od początku i nie sądzę, by miało się to zmienić. Próbuje się stawiać, chce wojny? Dobrze, kurwa, będzie ją miała, tylko że Niall Horan - największy skurwiel w tym mieście - zawsze wygrywa.
Lily jest wkurwiającą i jednocześnie najseksowniejszą dziewczyną ze wszystkich niewolnic od seksu, jakie kiedykolwiek miałem. Jest idealna, jeśli chodzi o te sprawy. Wystarczy ją trochę wytresować, a będzie grzeczną dziewczynką. Będzie taka, jaką ja bym chciał, żeby była. To nie będzie trudne. Już niedługo będzie się wiła pode mną i robiła dokładnie to, czego chcę. Zmuszę ją do tego, aby chciała to robić. Po to tutaj jest.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, jak jakiś palant, kiedy rozważałem plany względem Lily. Przede wszystkim muszę nauczyć ją posłuszeństwa. Musi wiedzieć, kto tu rządzi i co jej wolno, a czego nie. No przykro mi, gdyby nie była taka pociągająca teraz pewnie w spokoju leżałaby u siebie w łóżku, a jutro rano przyszłaby do swojej zjebanej pracy. Chociaż zaraz. Nie przyszłaby, jutro jest sobota. Świetnie się składa. Lily Tucker, moja obecna niewolnico od seksu - masz przejebane.
Ponownie uśmiechnąłem się do siebie i dokończyłem zawartość butelki. To tylko gra, wszystkie ruchy dozwolone. Oczywiście tylko dla mnie.

*   *   *

[Lily]

Powoli uchylałam powieki. Rolety w dalszym ciągu były zasunięte, a drzwi zamknięte. Wszystko było na swoim miejscu, co oznaczało, że Niall prawdopodobnie nie wchodził do ''mojego'' pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, które zaczęły mnie niemiłosiernie piec. Wstałam i ruszyłam ku szafie, do której PAN HORAN kazał mi wczoraj włożyć swoje ubrania. Obrzydzało mnie jego imię nawet wtedy, gdy wypowiadałam je w myślach. To chore i nienormalne, że w taki banalny sposób dałam się sprowokować a zarazem zakochać w kimś takim, jak on. Ja liczyłam na jakieś durne love story opisywane w wielu książkach, a on tylko na seks. Ale przecież to głupie. Skoro chce się ze mną pieprzyć, dlaczego kiedy zobaczył, że ja nie mam takiego zamiaru po prostu się nie wycofał?
Przez chwilę myślałam o tym, że Niall może być jakimś psycholem, ale darowałam sobie rozmyślania o nim w ten sposób, bo tak naprawdę pewnie nikt nie zna jego intencji.
Naciągnęłam na nogi niebieskie rurki i założyłam białą, luźną bluzkę w niebieskie kropki. Stanęła przed drzwiami pokoju i wzięłam głęboki oddech. Uhh, spokojnie Lily. Pójdziesz szybko do kuchni, napijesz się wody i wrócisz.
Nacisnęłam klamkę.
[Niall]

Dłuższą chwilę wpatrywałem się w Lily i obserwowałem, jak nalewa do szklanki wodę. Robiła to wyjątkowo cicho. Może myślała, że jeszcze śpię? Stoję przy wejściu do kuchni już jakieś 30 sekund, a ona nadal mnie nie widzi. To zabawne.
Biodrem oparła się o blat, a wzrokiem błądziła gdzieś za oknem obserwując samochody przejeżdżające przez ulicę. 
Krótka bluzka. Długie włosy przerzucone na jedno ramię. Wzrokiem mimo woli zjechałem niżej. Te spodnie... Tak cholernie dopasowane... Tak cholernie uwydatniające jej kształty... Uśmiechnąłem się na myśl, że równie dobrze - a nawet lepiej - wyglądałaby bez nich. teraz jest moja, mogę zrobić z nią wszystko, co mi się podoba. Fakt, nie jestem gwałcicielem. Jestem kimś znacznie gorszym.
Podszedłem bliżej niej, a ona w końcu oderwała wzrok od okna i spojrzała na mnie. Jej łagodny wyraz twarzy od razu się zaostrzył, widoczny był niepokój i gniew. Podobało mi się to, że w końcu zaczęła się mnie bać. Tak do kurwy nędzy powinno być od początku.
- Dobrze spałaś, Angel? - zapytałem zakładając pasmo włosów, które odrobinę przysłoniło jej kurewsko perfekcyjną twarz.
Wzdrygnęła się w odpowiedzi na mój dotyk. Czyli wszystko idzie po mojej myśli.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała cicho.
- Nadal nie wiesz?- odpowiedziałem pytaniem unosząc jedną brew.
Opuściła głowę. Otwierała i zamykała usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Palcem uniosłem jej podbródek zmuszając, aby na mnie spojrzała.
- Bądź grzeczną dziewczynką, a nic ci się nie stanie. Dzisiaj wieczorem... Mam plany względem ciebie.
Delikatnie musnąłem jej wargi swoimi i wyszedłem z kuchni pozostawiając ją zdezorientowaną.

*   *   *

[Lily]

Wchodząc do nocnego klubu Niall splótł swoje palce z moimi, abym nie zgubiła się w tłumie ludzi, co dodało mi trochę otuchy, ale jednocześnie spowodowało chęć ucieczki. Niby nie raz byłam już w klubie, ale wtedy byłam w zupełnie innej sytuacji. Zazwyczaj wychodziłam ze znajomymi, śmialiśmy się, rozmawialiśmy, a teraz czuję się tak obco. Z resztą... Jak mam się inaczej czuć? Siłą zostałam zmuszona, aby znaleźć się tutaj z Niallem Horanem, który chce ode mnie tylko jednego.
Za każdym razem, kiedy przez przypadek otarłam się o czyjeś ciało (szczególnie płci męskiej) czułam wielki dyskomfort. Krótka, czerwona, obcisła spódniczka powodowała, że miałam wrażenie, iż prawie nic nie zakrywa. Oczywiście to nie ja wybierałam sobie strój na dzisiejszy wieczór. Po tym, jak Niall wtargnął do ''mojego'' pokoju, wyjął z ''mojej'' szafy czerwoną mini i powiedział, że zabiera mnie do klubu nie miałam żadnego wyboru.
Niall pociągnął mnie bliżej siebie, co spowodowało, że niemalże przylgnęłam do jego boku, gdy wchodziliśmy do osobnego boksu, w którym siedziało kilkoro ludzi, na oko w wieku Nialla. Od razu nadeszła mnie ogromna chęć ucieczki. Jedyne, co mi stało na drodze to Niall i konsekwencje tej ucieczki.
Blondyn zajął miejsce na czerwonej kanapie, a ja usiadłam tuż przy nim.
- Myślałem, że przyjdziesz sam - powiedział chłopak, którego imię nie było mi znane.
Obejmował ramieniem ciemnowłosą dziewczynę, której spojrzenie dosłownie we mnie utkwiło. Obok nich siedziało jeszcze dwóch chłopaków i jedna dziewczyna.
- Kto to jest? - zapytała obojętnym tonem ciemnowłosa dziewczyna.
Wzrokiem błądziłam gdziekolwiek, aby tylko nie natrafić na jej czekoladowe tęczówki. Ta cała sytuacja cholernie mnie przytłaczała, ale poza tym byłam ciekawa, jak odpowie Niall. Koleżanka? Znajoma? Może dziewczyna? A może od razu powie, że jestem dla niego tylko panienką na jedną noc?!
- To jest Lily - powiedział Niall i objął mnie ramieniem.
Tylko krok dzielił mnie od szaleństwa. Z całej siły powstrzymywałam się, aby nie uciec z tego miejsca.
Po prostu uśmiechnęłam się do wszystkich i starałam się nie wsłuchiwać w tą dziwną rozmowę, którą Niall prowadził wraz ze swoimi znajomymi.
Niedługo po tym do boksu wszedł jeszcze jeden chłopak. Jego wzrok od razu powędrował na mnie. Może dlatego, że tylko ja zwróciłam na niego uwagę?
Nieważne. Był cholernie przystojny. I usiadł tuż obok mnie.
W powietrzu poczułam mieszaninę mięty i męskich perfum.
- Hej, jestem Luke - powiedział chłopak wyciągając w moją stronę rękę.
Posłałam mu słaby uśmiech i uścisnęłam wyciągniętą dłoń.
- Lily.
- Niall rzadko przyprowadza ze sobą dziewczyny - powiedział ponownie się do mnie uśmiechając.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale przeszkodził mu Niall chwytając moją rękę i wyprowadzając z boksu.
________________________________________________________________
WITAJCIE LUDZIE!
Rozdział nie wygląda tak, jakbym chciała. Wiem, przynudziłam tą końcówką... I początkiem... I rozwinięciem... Trudno Gabryśka napisze lepszy ;) 
Druga kwestia - OMG, KOCIAKI, DZIĘKUJEMY, ŻE KOMENTUJECIE! NAPRAWDĘ NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TAKIEJ LICZBY KOMENTARZY ^^
PS Na ANOTHER wrócię dopiero wtedy, gdy rodzice oddadzą mi lapka (tak, jeszcze nie oddali xd)
Do następnego ;)
BIG LOVE
xx